"Wyzwolenie jest blisko"
Łukasz Gawryś pią, 4 sie 2006, 15:54:50 Odsłon 7,995

W głównym Zgromadzeniu w Chorzowie bierzę udział 3 tys. delegatów z USA i 15 tys. delegatów z krajów byłego Związku Radzieckiego. W Poznaniu poza 2 tyś. wiernych z USA przybyło tez 5 tys. z Finalndi. W Warszawie, na stadionie Legii udział bierze 18 tys. wyznawców, a 250 osób przyjmie chrzest. W Łodzi zgromadziło się 12 tys wiernych. Rzecznik związku podał że w całej jest 160 tys. Świadków jechowych. "Nie ma takiego miejsca w Polsce, które mogłoby naraz pomieścić tylu uczestników, dlatego też corocznie odbywają się regionalne Zgromadzenia Świadków Jehowy" - wyjaśnił.
Zgromadzenia maja pokazać wszytskim inne niz proponuje współczesny świat sposobu na życie. "Modny w świecie styl życia dużo obiecuje, ale nie zapewnia jednak prawdziwego szczęścia. Dlatego też chcemy uświadomić sobie, co ma do powiedzenia Biblia" - wyjaśnia Hoszowski. Hasło zgromadzeń - "Wyzwolenie jest blisko" - ma nawiązuje do biblijnego orędzia o Królestwie Bożym, majacym uwolnic ludzkość od: ubóstwa, przestępczości lęku przed przyszłością. Podczas zgromadzeń uczestnicy wysłuchają wykładów oraz obejrzą widowiska oparte na Biblii.
Zgromadzenia wspólnoty Świadków Jehowym odbywahą sie na całym świecie. W Polsce zaplanowano jest na cały sierpień.
Świadkowie Jehowy licza w Polsce 160 tys. wiernych i maja 1750 zborów, z czego 100 w Warszawie. Na całym świecie jest ich około 6 mln.
Źródło: PAP
---
Extra Ecclesia nulla salus est!
Natomiast problem w pewien sposób stwarzają korzenie polskiego słowa "chrzest", bo jak u większości języków słowiańskich ma ono pochodzenie od słowa "Christ" (Chrystus), a u niektórych używane jest nawet zamiennie ze słowem "krzyż". W ten sposób niejako nasuwa skojarzenia wyłącznie z chrześcijaństwem (por. A. Brueckner, Słownik etymologiczny języka polskiego, s. 185-186). Takiego problemu nie ma natomiast w języku angielskim ("baptism") czy francuskim ("bapteme"). Tam nazwa tego obrzędu nie kojarzy się z nazwą konkretnej religii i zachowuje neutralność. Nota bene w języku francuskim dość rozpowszechnionym imieniem było (a może nadal jest?) Jean Baptiste. W Polsce nie spotkałem się jeszcze z imieniem Jan Chrzciciel.
Co się tyczy jeszcze samego Jana Chrzciciela, to drogi Mateuszu nie masz co tu wiele polemizować z Jerem czy Jakubem, bo zdradzasz tylko własną niewiedzę. Akurat opis chrztu Jana podany przez kanoniczne ewangelie wydaje się być wiarygodny pod względem historycznym. Nie ma co tu wtłaczać spekulacji typu "nie wiadomo, czy nie chrzcił w imię Trójcy". Znajomość uwczesnych warunków, w których działał judaizm i powstawało stopniowo chrześcijaństwo daje całkowitą pewność, że takowej formułki nie używał. Nawet na chłopski rozum możesz wyobrazić sobie, jak zareagowałyby na to całe rzesze pobożnych Żydów, którzy przychodzili do niego po chrzest; o stojących na brzegu rzeki faryzeuszach i przywódcach religijnych nie wspominając... Słowa krytyki takiej formułki chrzcielnej znalazłyby się w ewangeliach.
Poza tym trzeba nadmienić, że nie wszyscy uczniowie Jana Chrzciciela przyłączyli się do uczniów Jezusa. Duża część z nich pozostała w opozycji, podążając własną drogą. Istnieją do dzisiaj wspólnoty, które gloryfikują Jana Chrzciciela, a nie uznają roli Jezusa. Jedną z takich grup są działający nadal mandajczycy, choć oni w dużym stopni ulegli też gnostyckim wpływom doktryn staroirańskiego dualizmu.
Pozdrawiam. Raf
---
"Wszystkie przenośnie są imionami dobra i zła: nie przemawiają one, przyzywają tylko. Głupcem ten, kto chce od nich wiedzy." Tako rzecze Zaratustra (Nietzsche)