Miejsce akcji: Wołomin, kościół z tradycjami; Uczestnicy akcji: Panna Młoda - uczestnik bierny i niemy.
Pan Młody - ponieważ był w kompletnym stresie, ktoś wpadł na pomysł, żeby go napompować hydroksyzyną (chyba), która podziałała jak najlepsze dragi z Berlina
Ksiądz - słynący z tego, że zapominał imiona tych, którym udzielał wszelkich sakramentów
Tuż przed przysięgą Ksiądz zrobił to, co zwykle - zapomniał, z kim ma do czynienia. Opuścił mikrofon i zapytał:
- Jak pan ma na imię?
Długa chwila ciszy, Pan Młody nie zajarzył, a może nie usłyszał. Ksiądz zapytał jeszcze raz, bardzo wyraźnie i już do mikrofonu:
- Jak pan ma na imię?
Piętnaście sekund ciszy, z których każda - jak to w kościele - zdawała się wiecznością. Nagle spojrzenie Pana Młodego ożyło i zaczęło płonąć. Schwycił mikrofon i bardzo poważnie, z mocą w głosie przemówił:
- Pan ma na imię Jezus.
Komentarze (0)
Kosciol.pl
http://www.kosciol.pl/article.php/20080304152527593