Dusza stąpająca boso po mchu...
Monika Zuber czw, 22 maj 2008, 13:15:20 Odsłon 3,324

Od Platona po Kartezjusza filozofia europejska lubi przeciwstawiać sobie umysł/duszę człowieka ciału, utrwalając dualizm. Współcześnie filozofia idzie w innym kierunku, jednak spuścizna tylu wieków do dzisiaj daje znać o sobie w naszym myśleniu, świadomym czy podświadomym. Również nasza duchowość nie jest obojętna wobec takiego myślenia. Rzadko doceniamy wartość ciała, rzadko myślimy o nim pozytywnie, upatrując w materii przeciwieństwo idei czy wartości duchowych. Tak więc własne słabości charakteru i grzechy spychamy w sferę cielesnych ograniczeń, a wszelkie pozytywne wartości czy wyrazy dobroci przypisujemy lotnej duszy. Kultura Wschodu, w tym też żydowska uczy inaczej. Stary i Nowy Testament ukazują nam, że nie ma ciała bez duszy, więc i dusza jest z ciałem. Człowiek rozumiany jest całościowo, więc umysł i materia są dwoma stronami tego samego medalu. Holizm duszy i ciała pomaga nam zachować równowagę w moralnej odpowiedzialności (bowiem nie mogę „zrzucić winy” za swoje zło na ciało) oraz dowartościowuje wagę ciała w codziennym przeżywaniu również duchowych wrażeń. Zachęcam więc, aby na chwilę pozwolić naszej duszy wyrazić się przez nasze ciało oraz aby docenić wartość ciała w przeżywaniu duszy. Pomoże nam w tym właśnie obecna wiosna i nadchodzące lato. Jak?
Dowartościowanie ciała pomaga nam docenić również całość Bożego stworzenia i doświadczyć Boga, jako wspaniałego Stwórcę. Właśnie w harmonii z pięknem otaczającego nas świata możemy wyrażać zachwyt oraz wdzięczność i uwielbienie Bogu. Przepiękne kwiaty, które mogą zawrócić nam w głowie, zarówno swoją bogatą różnorodnością jak i niesamowitymi zapachami. Zupełnie inaczej, ale nie znaczy, że gorzej pachną letnie, soczyste pomidory czy wiosenna jasnozielona trawa. Dotyk delikatnych młodych listków krzaków to subtelne i miłe doznanie. Tak samo jak dotyk powiewu ciepłego wiatru na skórze i we włosach. Miło jest myśleć, że stojąc na łące oddycham razem z nią tym samym powietrzem. Lubię wtedy głęboko wziąć oddech. Przy tak miłych doznaniach dobrze pomyśleć o Bogu, który otacza nas swoją obecnością. Warto popatrzeć na otaczającą nas przyrodę, jak na dotknięcie Jego palców, jak na dzieło Jego rąk, by się zachwycić jeszcze bardziej. Również warto widzieć nas samych, jako część całego stworzenia, które wzdycha ku Bogu. Możemy podnosić nasze ręce w geście uwielbienia razem z konarami drzew sięgającymi ku niebu. Możemy kołysać się razem z wysokimi trawami śpiewając pieśni uwielbienia. Możemy modląc się wylewać nasze łzy razem z letnim deszczem. Dzięki temu poczujemy się częścią całego wszechświata, który doświadcza obecności Boga. Przyroda może być również narzędziem przez które nasz Zbawca dotyka naszego ciała. Pozwólmy by wiatr był Jego objęciem naszych ramion, niech rozwiewa zabawnie nasze włosy, gdy nasze myśli biegną ku niebu. Jak ojciec, który dotyka stópek małego dziecka, niech świeża, soczysta trwa delikatnie łaskocze nasze bose stopy; a promyk porannego słońca na naszym policzku będzie delikatnym dotykiem dłoni samego Stwórcy.
Czyż to nie wspaniałe doznania duszy, kiedy jesteśmy otoczeni Bożą bliskością, Jego wzrokiem, dotykiem, Jego miłym spojrzeniem. Czyż to nie błogie doznanie, kiedy doświadczamy miłości i troski samego Stwórcy, który otacza nas pięknem świata i poprzez chmury zsyła wesołe promienie słońca wprost na nasze powieki. Doznaniami tymi możemy być ubogaceni właśnie dzięki naszemu ciału, dzięki naszym zmysłom. Cudownie nas stworzyłeś Boże.
Tak przygotowałeś ziemię: bruzdy jej nawodniłeś, wyrównałeś jej skiby, deszczami ją spulchniłeś i pobłogosławiłeś jej płodom. Rok uwieńczyłeś swymi dobrami i Twoje ślady opływają tłustością. Stepowe pastwiska są pełne rosy, a wzgórza przepasują się weselem. Łąki się stroją trzodami, doliny okrywają się zbożem, wznoszą okrzyki radości, a nawet śpiewają. Ps 65;11-14
> jest nieco odmienna od naszej europejskiej spuścizny myśli i kultury [....]
Tzw. 'poganskiej'...
---
Świętowit Widzi Więcej Bo Ma Cztery Twarze