Front przeciw Iranowi wymaga zaszachowania potencjału nuklearnego Rosji. Nie powiedziano nam tego wprost, bo mało kto poprze konflikt, który może eskalować w trzecią wojnę światową. Przed takim scenariuszem ostrzegali wielcy papieże pokoju. Jan XXIII zaczyna swoją encyklikę o pokoju od refleksji nad porządkiem między ludźmi, bowiem właściwą przyczyną wojny jest chęć panowania jednych ludzi nad drugimi. Ale czy Rosja i Iran są imperiami globalnymi czy też ambicja kontroli globalnych zasobów to domena kapitału stojącego za państwem amerykańskim? Nie było w Polsce debaty nad instalacją tarczy antyrakietowej – brak szczerej konsultacji ze społeczeństwem i manipulacja patriotyzmem to cechy polityki imperialnej - Divida et Impera - którą przypisano Rosji.
Domniemanej przyczyny wspomnianych zbrojeń – pisał 48 lat temu Jan XXIII - szuka się zwykle w tym, że - jak twierdzą niektórzy pokój da się zachować w obecnych warunkach tylko wówczas, jeśli będzie istniała równowaga zbrojeń. Gdy w jakimś kraju rośnie potencjał wojenny, natychmiast i gdzie indziej na pewno wzrastają starania o zwiększenie uzbrojenia. Skoro zaś jedno państwo jest wyposażone w broń atomową, to staje się dla innych racją do zaopatrzenia się w broń, o równej sile niszczycielskiej.
To zaś sprawia, że narody żyją w ustawicznym strachu, jakby w obliczu nawałnicy, która może rozpętać się w każdej chwili z potworną siłą. I słusznie, gdyż rzeczywiście broni nie brak. Jest rzeczą niemal nie do wiary, żeby istnieli ludzie, którzy mieliby odwagę wziąć na siebie odpowiedzialność za mordy i nieopisane zniszczenia, jakie pociąga za sobą wojna. Nie można jednak zaprzeczyć, że jakieś jedno nieprzewidziane i przypadkowe wydarzenie może rozpalić pożogę wojenną. A ponadto, jeśli nawet ogromna siła potencjału zbrojeniowego odstrasza dziś ludzi od rozpętania wojny, to niemniej jednak istnieje podstawa do obaw, że same próby z bronią atomową, podejmowane z racji przygotowań do wojny, mogą - jeśli nie zostaną przerwane - narazić na zniszczenie wiele form życia na ziemi.
Dlatego sprawiedliwość, rozum i poczucie ludzkiej godności domagają się usilnie zaprzestania współzawodnictwa w rozbudowie potencjału wojennego, równoczesnej redukcji uzbrojenia poszczególnych państw, zakazu używania broni atomowej i wreszcie dokonania przez wszystkich odpowiedniego rozbrojenia na podstawie układów, z zachowaniem skutecznych gwarancji wzajemnych. "Nie można dopuścić - ostrzegł Nasz Poprzednik, niezapomnianej pamięci Pius XII - aby wojna z towarzyszącym jej kryzysem ekonomicznym i społecznym, z upadkiem porządku moralnego po raz trzeci zagroziła ludzkości".
W duchu encykliki papieskiej kierowali do nas ostrzeżenie - eksperckim językiem - naukowcy i specjaliści.
Profesor R. Kuźniar:
Po pierwsze, budowa tarczy rakietowej nie jest odpowiedzią na główne zagrożenia dla bezpieczeństwa międzynarodowego (w tym dla bezpieczeństwa USA). Stale rozwijane systemy zapobiegania rozprzestrzenianiu broni masowego rażenia, przede wszystkim nuklearnej, i środków jej przenoszenia wykluczają możliwość wejścia w jej posiadanie przez podmioty pozarządowe lub państwa budzące niepokój. Ponadto nadal skuteczne pozostają wobec nich klasyczne metody odstraszania. Rządy na całym świecie wiedzą, że wszelka próba ataku przy użyciu broni masowego rażenia na siły zbrojne czy terytorium USA miałaby charakter całkowicie samobójczy. Tarcza rakietowa nie jest też odpowiedzią na akty terroru w postaci 11 września, zamachów w Madrycie czy połączenia działań rebelianckich i terrorystycznych, które zostały rozpętane interwencją USA w Iraku. Poza tym program tarczy będącej w istocie osłoną dla amerykańskiego miecza będzie nieuchronnie stymulował wyścig zbrojeń w tych krajach, które będą się obawiać tak druzgocącej przewagi strategicznej USA (zwłaszcza w Chinach).
Tomasz Hypki, ekspert w sprawach obronności:
Każdy, kto oglądał start promu kosmicznego Challenger, wie, że możliwa jest eksplozja rakiety tuż po starcie. Tyle że tam odbywało się to nad Pacyfikiem, a tu taki incydent zdarzyłby się w okolicach Słupska, co oczywiście wiązałoby się z ryzykiem dla mieszkańców. Nigdzie na świecie nie ma tego typu obiektów w pobliżu aglomeracji miejskich. Amerykanie umieścili je u siebie na Alasce lub na pustyni.
Prof. Anna Raźny, UJ:
Instalacja amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce potęguje skokowo nasze zagrożenie ze strony tych, przeciwko którym jest wymierzona. Przy ewentualnym zagrożeniu Polska staje się tym samym polem zniszczenia. Oficjalnie administracja Białego Domu twierdzi, że tarcza wymierzona jest przeciwko Iranowi, z którym mamy obecnie poprawne stosunki i który nie przeciwko nam tworzy swój potencjał nuklearny. Polityka amerykańska jest jednak wybitnie makiaweliczna, daleka od jakichkolwiek zasad etycznych, a zwłaszcza od prawdy. Nieoficjalnie wiadomo bowiem, że USA wraz z Izraelem przygotowują się do ataku na Iran. W takim scenariuszu zaangażowanie Polski, nawet na obecnym etapie, kiedy jeszcze ostatecznie nie ma zgody na instalację tarczy, już mobilizuje przeciwko nam Iran.
O tym, że Ameryka nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań wobec Polski, przekonujemy się coraz częściej. Niczego nas nie nauczyła ani lekcja w Iraku, ani w Afganistanie, na Ukrainie, Białorusi i w Gruzji, gdzie ślepo realizujemy interesy potężnego lobby amerykańskiego. Polska potrzebuje unowocześnienia armii i dozbrojenia, czego Ameryka, nasz rzekomo największy sojusznik, nie przyjmuje do wiadomości. Ta sama Ameryka, która innych swoich sojuszników dofinansowuje szczodrze, łożąc na nich niekiedy miliardy dolarów. Myślę, że odpowiedź jest jasna - tarcza nie leży w interesie Polski.
Dr Tomasz Szulc z Politechniki Wrocławskiej:
Amerykanie manipulują nami mówiąc, że tarcza antyrakietowa ma chronić Europę. Ona ma chronić tylko USA. Polityka USA w tej kwestii polega głownie na chęci wykorzystania innych państw do swoich interesów. Z technicznego punktu widzenia nie ma szans, żeby tarcza ochroniła Polskę, gdyby swoje rakiety wystrzelił w naszym kierunku np. Iran.
Powoływanie się na sojusz i NATO jest jedynie przykrywką dla własnych interesów USA. Amerykanie wcale nie prowadzili debaty na temat tarczy na forum NATO. Wynika z tego, że w tej sprawie nie liczą się z innymi członkami Sojuszu. Negocjowali z poszczególnymi krajami o postawienie instalacji, która będzie przez nich w pełni kontrolowana i nie ma ona nic wspólnego z natowskim bezpieczeństwem
Należałoby konkretnie ustalić, jakie są realne zagrożenia dla bezpieczeństwa USA. Są mniejsze, niż Stany to przedstawiają, o czym może świadczyć choćby nie do końca udana próba odpalenia rakiet przez Iran z początku czerwca. Powinniśmy uważnie "patrzeć USA na ręce". Jak przyjaciel prosi mnie o przechowanie zakrwawionego noża, to mam moralny obowiązek zapytać się, skąd go ma. Tym bardziej, że amerykanie używają nieprawdziwych argumentów do wciągania nas w swoją grę. Dlatego musimy się dowiedzieć, na ile jesteśmy ofiarami manipulacji, a na ile udzielamy się w zbożnym celu
Tarcza może być eksperymentem USA do rozbudowy całego systemu obrony, który docelowo jest po to, żeby mieć przewagę i zburzyć utrzymywaną od zakończenia zimnej wojny z takim trudem równowagę sił.
Kogo reprezentują media
I znowu media. Zastosowały kilka ogranych chwytów: do studiów zapraszano tylko zwolenników tarczy, wygłuszono głos ulicy – obawy Polaków, wykorzystano wojnę w Gruzji do wskrzeszenia antyrosyjskich sentymentów. Media posłużyły się też prostym trikiem sondażowym: Wystarczył 3 procentowy wzrost na opcję „tak, jestem za tarczą”, aby przedstawić wynik z pozycji AKCEPTACJI, sugerując że nasze nastawienie zmieniło się na „tak” oraz coraz bardziej przekonaliśmy sie do instalacji amerykańskiej tarczy.
A kiedy umowa jest zaklepana – dla zatarcia złego
wrażenia i stworzenia pozorów pluralizmu - dziennikarze rozpoczynają dyskusję o
tarczy. Największy dystans między opinią forum a dziennikarzy zauważymy przed
podpisaniem umowy. Ostatni etap urabiania tłumu to medialna cisza na temat
tarczy: nie ma co dyskutować faktów dokonanych, umowę trzeba wypełnić –
skonkludują "szpece" od sterowania tłumami.
Rezultat szermierki słownej między Tuskiem a Kaczyńskim
znany był od samego początku. Ważniejsze było jej działanie uboczne: dyskusja
polityków wypchnęła pytanie o to czy godzić się na tarczę poza krąg debaty
społecznej i przeobraziła je w płaską dyskusję nad pytaniem jak
zgodzić się na tarczę.
Ludziom przed telewizorami upokarzająco wciśnięto parę
nie trzymających się kupy tez o bezpieczeństwie lokalnym i sytuacji
międzynarodowej. O deliberacji nad referendum w ogóle nie było mowy. W
czarno-białej telenoweli zabrakło podstawowej informacji o tym, że zagrożenie
rosyjskim atakiem konwencjonalnym – jeden z najbardziej absurdalnych straszaków
– wygląda śmiesznie naprzeciw choćby malutkiej radioaktywnej chmurki goniącej
po polskim niebie. Fakt oddalenia wyrzutni „Tarczy” w Polsce tylko o kilka
minut lotu rakiety od Moskwy naraża Federację Rosyjską na olbrzymie ryzyko. Czy
ktoś na miejscu Rosjan gotów byłby się z nim pogodzić? W takich wypadkach
obowiązuje na wojnie zasada prewencji.
Imperium
Historia się nie powtarza, a jeśli się powtarza to jako
krwawa groteska, pisał Miłosz. Zdanie to pasuje jak ulał do wydarzeń
poprzedzających podpisanie umowy o instalacji tarczy antyrakietowej. Odwoływanie
się do języka konfrontacji z komunizmem odwróciło do góry nogami analizę sytuacji
międzynarodowej. Nałożono starą
antyrosyjską kalkę na odmieniony - od upadku komunizmu - o 180 stopni układ
sił. Nie Chiny i Rosja - uzależnione od amerykańskiej waluty - owładnięte
są obsesją rozciągnięcia swojej kontroli na cały glob. Żadne z państw nie
dysponuje takim serwisem siły medialnej, ekonomicznej, politycznej i militarnej
jak stojący za Białym Domem kapitał. Jest to siła niewiarygodna w swej
zdolności do penetracji każdej komórki globalnego świata i jak pokazuje
przykład Gruzji bezwzględna w dążeniu do podporządkowania sobie pozostających
na szachownicy figur.
(Na terenie Gruzji przebywa 1600 amerykańskich doradców
wojskowych. Bez ich wiedzy i poparcia maleńka Gruzja nie wystąpiłaby przeciwko
Rosji i nie zdecydowała się na siłowe podporządkowanie Osetyńczyków. Wojsko
gruzińskie przyznało się do użycia zabronionych międzynarodowymi umowami bomb
kasetowych. Izraelowi - jak w przypadku Kaukazu - takich bomb dostarczyły Stany
Zjednoczone.
Centrala Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w
Europie ma coraz więcej wskazówek świadczących o tym, że to niewłaściwe
działania gruzińskich władz doprowadziły do eskalacji konfliktu w Osetii
Południowej. Zgodnie z zawartymi w raportach OBWE ocenami Gruzja intensywnie
przygotowywała się do wojskowej operacji w Osetii Południowej i rozpoczęła ją,
zanim rosyjskie czołgi wjechały do tunelu Roki, prowadzącego do Osetii
Południowej. W raportach jest także mowa o możliwych zbrodniach wojennych
popełnionych przez Gruzję. Obserwatorzy informują, że siły gruzińskie
rozpoczęły atak w godzinach nocnych, zaskakując śpiących cywilów).
Nasze rządy - zaszantażowane ekonomicznie spłatą zadłużeń
(52% produktu krajowego brutto przeznaczone na zaspokojenie spekulacji skutecznie blokuje
inwestowanie w własny rozwój) – nie mają wielkiego pola manewru. Odmowa
udzielenia następnej pożyczki na spłatę odsetek byłaby poważnym ciosem dla
ekipy rządzącej. Politycy prześcigają się w usłużności względem Stanów
Zjednoczonych, bo kapitał zza oceanu decyduje o ich przyszłości. Zmiana tonu
medialnego w stosunku do PO była przykładem tej zależności: ujawniane ni stąd
ni zowąd kolejne afery zmiękczyły
Tuska.
Zapewnienia o lojalności brzmiały w ustach prezydenta
Kaczyńskiego jak deklaracje komunistycznego watażki przejętego siłą imperium.
Rytuały podjęte przez nasz rząd w relacjach z USA odpowiadają doskonale relacji
wasal – feudał i charakteryzują stosunki z każdym historycznym imperium.
Wysuwane przez USA postulaty wchodzą w konflikt z
zasadami sprawiedliwości społecznej, do których nawiązuje encyklika Pacem in Terris. Sprzeciw
chrześcijańskiego sumienia budzi łamanie wolności narodów (okupacja, czyli
stacjonowanie obcych wojsk bez mandatu społecznego), krwawe rozprawy z
ludnością cywilną (atak Izraela na Liban), korporacyjna chciwość i przemoc
technologiczna. Właśnie dlatego, że jesteśmy sojusznikiem Izraela i USA rządy
obu państw powinny usłyszeć nasze nie,
gdy ich polityka staje się absurdalna i krwawa. Granica lojalności wobec
sojusznika kończy się tam, gdzie zaczyna się obsesja panowania za wszelką cenę.
W Rędzikowie będzie umieszczony garnitur jądrowy, który nie
służy bezpieczeństwu i pokojowi, lecz dominacji. O użyciu broni jądrowej na
terenie Polski nie będą decydowali Polacy. Eksterytorialny status bazy USA to
wyłączony spod jakiejkolwiek kontroli kawałek obcego ciała w polskim terytorium.
Narażanie całych pokoleń na niebezpieczeństwo nuklearne uchybia pamięci tysięcy
bohaterów, którzy ryzykowali życiem dla zaoszczędzenia Polsce losu buforowego -
w konflikcie jądrowym - państewka.
Neokonserwatyzm
Korporacje, które posiadają niewiarygodne wpływy
posługują się na przemian ideologią liberalną, kiedy chcą przełamać
chrześcijańską moralność oraz neokonserwatywną, gdy wszczynają wojny i sieją
terror ekonomiczny.
Kościół nie identyfikuje się z żadną z ideologii, których
używają ponadnarodowe koncerny i nie powinien pozwolić, by stawiano go przed
wyborem: rzeź nienarodzonych – rzeź afgańskich cywilów. Jan Paweł II i Benedykt
XVI wielokrotnie dystansowali się do neokonserwatywnej doktryny. Transakcja:
pokój za władzę jest Kościołowi obca. Pierwszy potępił ją Jan XXIII. Poparcie
dla moralności chrześcijańskiej nie może w żadnym wypadku legitymizować programu
wojennego i próby ustanowienia globalnego ładu kosztem wolności ludów i narodów (choćby to były nielubiane przez nas Rosja
i Chiny, Irak, Afganistan, Iran, Palestyna).
Czy wierni nauczaniu papieży o pokoju nie powinniśmy się zdobyć na zorganizowany sprzeciw? Gdy – nie daj Boże – się to stanie, to - dotknięte nuklearną katastrofą - tłumy kogo pociągną do odpowiedzialności? Dziennikarzy? Polityków? Nieobecnych właścicieli mediów? Dotkniętych takim strachem jak my mieszkańców - oddalonej o kilka minut lotu rakietą z wyrzutni w Redzikowie - Moskwy?
Komentarze (0)
Kosciol.pl
http://www.kosciol.pl/article.php/20080906233318136