Kardynał O'Brien nie kończy oporu katolików w Szkocji
Przypadek O'Briena potwierdza prawidłowość, że za wyrzucanie złych duchów może się brać tylko człowiek nieskazitelnie czysty i poukładany.
Szkocki skandal mówi też o tym, jak trudnym problemem jest homoseksualizm i że największym wrogiem Kościoła jest on sam dla siebie.
.
Kardynał przestraszył się i próbował podlizywać mediom: przekonywał w BBC, że celibat powinien być opcjonalny. Brzmiało to tak: - gdyby dano mi możliwość ożenku, to nie dobierałbym się do moich księży.
.
Nic gorszego nie mogło się przytrafić brytyjskiemu Kościołowi w przededniu Konklawe i na dniach bezprecedensowej dyskusji o małżeństwach homoseksualistów. Ta debata prowokowana przez Kościół katolicki choć politycznie przegrana rozniecała ogniska oporu i wątpliwości w narodach Zjednoczonego Królestwa. Kardynał był najbardziej aktywnym oponentem związków gejowskich.
.
Coraz krótszy dystans dzieli uchwalenie ustawy o małżeństwie homoseksualistów do złożenia podpisu królowej. Szkocki hierarcha pomny na dziesiątki głośnych przypadków swoich poprzedników na wielu innych stolicach biskupich mógł się spodziewać takiego obrotu sprawy. Media jak psy gończe – których właścicielami są autorzy nowej antropologii - wywęszyły starego, nobliwego Groera z Wiednia w chwili, gdy ten wydał list potępiający panseksualizację austriackiego społeczeństwa. Szatan wywlókł na światło dzienne grzechy benedyktyńskiego egzorcysty. Ten zachował się jednak o wiele godniej, niż O'Brien. Nie próbował przekupywać dziennikarzy zmianą stanowiska i …. nie przepraszał. Intymna historia arcybiskupa przestała być pożywką dla massmediów.
.
Gdyby choć O'Brien podał się do dymisji kilka miesięcy wcześniej…. Teraz Kościół staje samotny naprzeciw problemowi homoseksualizmu. W swoich szeregach może sobie z nim poradzić przez selekcję kandydatów do seminariów zgodnie z instrukcjami watykańskimi, które wykluczają obecność osób o silnych skłonnościach do tej samej płci. Obecność homoseksualistów w społeczeństwie definiowana grupowo musi znaleźć oddźwięk ponad zgorszeniem zasianym przez duchownych – tego wymaga Ewangelia. Zasada głoszenia nauki "w porę nie w porę" będzie pozornie kolidować z moralną kompetencją ludzi Kościoła, ale czyż Chrystus nie przewidział i tej sytuacji: "Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią" (Mt 23) - pouczał.
.
Każda instytucja społeczna, żeby nadążyć za społeczeństwem zmuszona jest korzystać z reguł komunikacji z nim. Reguły te zmieniają się. Kościół musi wiedzieć jak się zachować w takim kryzysie jak szkocki, żeby wierni nie stracili zapału do walki o seksualną etykę katolicką. Szybko wyłoniony autorytet i kampania podtrzymująca stanowisko Kościoła byłyby najsensowniejszą odpowiedzią na manipulację katolikami.
Maria Czerw