Dusze po śmierci

Czytałam, że coraz mniej Polaków myśli o śmierci. Jestem 55-letnią kobietą. Nie stoję nad grobem, niemniej często, częściej niż inni zastanawiam się nad przyszłością. Nad przyszłością po tamtej stronie.
Myślenie o tym co po śmierci przybiera u mnie postać snów. Razu pewnego śniła mi się moja babcia. Pytałam ją, czy jest tam Bóg. Ona mi odpowiada: tu nie ma Boga.
"Tamta strona" przybiera w snach kształt rozświetlonego miasta, do którego wchodzę, muszę jednak uzyskać pozwolenie na pobyt w nim. Przechodząc ulicą spotykam dobrą sąsiadkę. Ona już takie zezwolenie poyskała. Przystaję na pogawędkę i życzy mi powodzenia. Śpieszę do biura, w którym mam załatwić formalności. Mam im wypłacić jakąś sumę. Dobywam z kieszeni kupkę drobnych monet. Liczę je skrupulatnie. Zabrakło paru dosłownie groszy. Jestem rozczarowana.
Innym razem śni mi się wąwóz. Wydaje się łatwy do pokonania. Zbiegam w dół. Trzeba przecisnąć się przez wąską szczelinę. Jest dla mnie za ciasna. Jakaś siostra zakonna biegnie tą samą ścieżką. Bez problemu, leciutko wychodzi z dołu do góry.
Sen z monetami powtarza się. Znów brakuje mi paru groszy. Pojawia się nowy motyw. Klęczę w szeregu. Podchodzi do nas zakapturzony mężczyzna. Jest złowrogi. Ma wybrać kogoś z szeregu. Mam nadzieję, że nie będę to ja. Podchodzi jednak do mnie. – Pójdziesz ze mną - zwraca się akurat do mnie. Protestuję: - nie. Dziwne, bo rezygnuje. Wybiera jakiegoś starca i porywa go. Starzec jest zrozpaczony.
W tych scenach brakuje miłości i nadprzyrodzoności. Wszystko dzieje się autonomicznie. Przebywam w pewnych miejscach niemęczona czy cierpiąca, lecz w oczekiwaniu, z niepokojem, w ciągłym stanie poszukiwania.
Czy to jest czyściec?
Grażyna
***
Szanowna Pani,
badania nad mitami i podaniami etnicznymi, ale także przekazami różnych religii wskazują wiele podobieństw w temacie "post mortem". Opisy tamtego świata nie różnią się od tych ziemskich (kolory, budowle, postaci) z tą różnicą, że chodzi o rzeczy ostateczne: sąd nad duszą, kara i nagroda. Na szczególną uwagę zasługują podania buddyjskie, w wielu szczegółach odtwarzające wędrówkę duszy w zaświatach. Duchowi mistrzowie Dalekiego Wschodu ostrzegają przed zwodniczymi iluzjami, które odwracają uwagę dusz i cofają je w tej wędrówce.
Są to intuicje, których nie lekceważymy.
Co nam mówi nasza wiara? Co jest konieczne i ważne w perspektywie chrześcijańskiej – opracowanej dla nas przez Jezusa Chrystusa, oczekującego po tamtej stronie. Ujrzenie go jest warunkowane. Wszak do raju prowadzi wąska brama. Z całą pewnością mogą o "tamtej stronie" powiedzieć święci. Ich "spojrzenie" jest prawdziwe - nie iluzoryczne ani fragmentaryczne. Widzą Jezusa.
W Piśmie świętym, zwłaszcza w judaistycznej jego części, dusze jawią się otępiałe. Przytomność osiągają na chwilę. Żywym nie wolno się z nimi kontaktować. Pan Jezus rozszerza tę zasadę, gdy mówi o przepaści dzielącej dwa światy - żywych umarłych. Jest jednak nadzieja, bo przecież wstępuje w otchłań i przynosi duszom ukojenie.
Nie wiemy, jak funkcjonuje tamten świat, ale mamy nadzieję w Jezusie Chrystusie i to o Niego chodzi w życiu wiecznym, które Panią niepokoi. Wierzymy, że przyjdzie taka chwila, gdy zasłona opadnie i ujrzymy Go takim jakim jest. Szczęście umocowane w jego obecności zostanie nam udzielone na pewnym etapie pośmiertnej egzystencji.
Treść naszych snów jest związana z naszym światopoglądem. Ateista nie będzie zastanawiał się, dlaczego często śni o monetach i czy to cokolwiek oznacza. Sen według mnie to nasze nadzieje, nasz strach, nasze oczekiwania i nasze radości. Jestem pewny, że tak jest. Skoro jest kłótnia między Kościołem katolickim a kosciołami protestanckimi o to czy istnieje czyściec, dlaczego sen ma dać nam odpowiedź? Protestanci niektóre księgi uznane przez katolików za deuterokanoniczne min. księgi machabejskie uważają za apokryfy. Problem wynika z dwóch kanonów Starego Testamentu czyli z istnienia Biblii hebrajskiej i Septauginty. Środowiska żydowskie nie lubią tłumaczenia Siedemdziesięciu tłumaczy stąd nazwa Septuaginta.