Dlaczego nie mamy problemu z hindusami?
Całkiem niedawno wydawnictwo "Wektory" opublikowało książkę niemieckiego publicysty Udo Ulfkottego "Niemcy jako Mekka. Cicha islamizacja Europy".
Ulfkotte zmarł w 2017 roku, dlatego ostatnie wydarzenia, które opisuje pochodzą z roku 2015. Już wtedy Europejczycy odczuli jak wygląda "współistnienie" z wyznawcami Allaha, dlatego warto zwrócić uwagę na konflikt między muzułmanami i rdzennym Niemcami i na dobrą integrację z przedstawicielami innych religii.
W V rozdziale książki "Fatalne skutki kultury gościnności" jest bardzo krótki podrozdział, w którym autor opowiada o powszednim dniu sikha z Indii. Mężczyzna ma firmę zajmującą się dostarczaniem pizzy i jest praworządnym obywatelem. W nowej ojczyźnie żyje mu się dobrze i nie ma żadnych nieuzasadnionych roszczeń wobec niemieckich instytucji. W 2015 roku żyło w Niemczech 100 000 hindusów. Sikhizm jest synkretyczną religią z elementami islamu i hiduizmu. Sikhizm nie nawołuje do walk między religiami. Udo Ulfkotte rozmawiał z hindusami z Kolonii. Europejczyków dziwi zakaz uboju krów w Indiach, które są tam uznawane za święte zwierzęta. Autor jednak przypomina, że hindusi, mimo, iż zabijanie tych zwierząt rani ich uczucia religijne, nigdy nie protestowali przeciwko obrażaniu ich wiary. Ani w Kolonii, ani Hamburgu, ani w Berlinie. Gdyby tak się stało, być może niektórzy wrażliwi Niemcy chcieliby skłonić rodaków do rezygnacji z wołowiny. Nie muszą tego robić, ponieważ żadnemu hindusowi chęć protestu nie przyszła do głowy. Inaczej zachowują się muzułmanie, którzy nie chcą się integrować ze społeczeństwem kraju do którego przyjechali i wciąż żądają więcej szacunku dla islamu. Jeżeli ich roszczenia nie zostaną zaspokojone wpadają w gniew, który kończy się często rozlewem krwi.
Oto różnica między wyznawcami hinduizmu przebywającymi na Zachodzie a muzułmanami. Nie słyszałem nigdy, by Wietnamczycy czy Koreańczycy domagali się gwałtownie poszanowania ich uczuć religijnych. W książce jest bardzo dużo drastycznych obrazów islamskiej przemocy i niezauważania jej przez polityków i media. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ islamizacja według Ulfkottego nie jest przypadkowym zjawiskiem, ale efektem planu.
Czy publicysta ma rację? Zachęcam do przeczytania jego książki i przyjrzenia się argumentom. "Nasze dzieci z pewnością zapytają kiedyś, dlaczego odwracaliśmy wzrok w trakcie wyświetlania tego horroru. Dlatego napisałem tę książkę" - stwierdził autor na ostatniej stronie swej publikacji.
Udo Ulfkotte/ Niemcy jako Mekka. Cicha islamizacja Europy
Jeżeli ktoś ma złudzenia dotyczące islamu i mówi o normalnym nurcie i radykałach polecam mu jeszcze jedną książkę ''Heretyczkę'' Ayaan Hirsi Ali. O czym przypomina kobieta, wychowana w tej religii? O pogardzie dla życia czyli kulcie męczenników. ''Wiara w to, że życie doczesne jest etapem przejściowym i liczy się to, które zaczyna się po śmierci, stanowi jedną z głównych nauk Koranu'' - pisze autorka. Lewica, która uważa teraz za ofiarę represji nie proletariat, który zawiódł, ale mniejszości seksualne, etniczne i imigrantów pierwsza odczuje gniew ludzi pustyni. Feministki i homoseksualiści przygotowują sobie piekło w swych krajach. Choć może ludzie zmądrzeją i przestaną bredzić jak absolwenci gender studies czy zwolennicy poprawności politycznej. Głupota wielu ludzi jest jednak czymś powszechnym - kiedyś aprobowali komunizm, najgorszy system polityczny jaki wymyślono, teraz jak szaleńcy w gorszym stadium choroby bredzą o 60 płciach, pokojowym islamie i o przyjemnościach seksualnych z dzieckiem, a niektórzy o kontaktach płciowych ze zwierzyną np. Peter Singer, podobno etyk. Zabobony w religii w porównaniu z poglądami lewicowych ideologów wydają się niewinną igraszką i dziecięcym myśleniem.