Time: kulisy wyboru Ratzingera

Kardynała Ratzingera półtora roku temu nie wymieniano jako potencjalnego następcę Jana Pawła II. Wtedy za faworyta uważano mediolańskiego kardynała Dionigiego Tettamanzi. Jak twierdzi jeden z kardynałów „reformatorzy” zupełnie nie zauważyli wzrostu jego popularności, który rozpoczął się w październiku 2003 r.
Zyskał on wtedy sojuszników wśród najważniejszych kardynałów pracujących w watykańskiej kurii. Stał się osobą bardziej widoczną publicznie. Wyrósł na ulubieńca konserwatywnej włoskiej inteligencji.
Pierwszym bardzo znaczącym wydarzeniem dającym mu przewagę nad włoskim kardynałem był udział w pogrzebie ks. Luigiego Giussaniego, założyciela katolickiego ruchu Komunia i Wyzwolenie. Wówczas Ratzinger wygłosił improwizowane przemówienie, a jego pełna pasji gloryfikacja zmarłego wzbudziła powszechny entuzjazm, w przeciwieństwie do przeczytanych z kartki refleksji Tettamanziego.
Jednak za czołowego kandydata zaczęto go uważać dopiero po tym jak, Jan Paweł II poprosił go o napisanie rozważań na Drogę Krzyżową. Wówczas to bardzo stanowcze i mocne słowa o "brudzie" w Kościele – w odniesieniu do seksualnych skandali nękających kapłaństwo, zaszokowały wielu, ale z drugiej strony przekonały, że napisał je człowiek silny i zdecydowany, ktoś kto jest zdolny do poprowadzenia Kościoła.
Jak donosi „Time” pierwszego dnia konklawe Carlo Martini, przywódca frakcji reformatorów wśród kardynałów, próbował stworzyć wokół siebie koalicję przeciwko Ratzingerowi. Sam Martini, cierpiący na chorobę Parkinsona, nie chciał zostać papieżem. Miał on jednak nadzieję osłabić przewagę niemieckiego kardynała, po czym wskazać innego, kompromisowego kandydata.
Jednak już w pierwszym głosowaniu kard. Ratzinger zdobył pewną przewagę na Martinim. Pozostałe głosy rozłożyły się między włoskich kardynałów, a część kart do głosowania pozostała pusta. Wówczas było oczywistym, iż plan Martiniego nie jest realny.
Drugiego dnia konklawe wycofał on swoją kandydaturę co spowodowało, że przeciwnicy Niemca skupili się wokół kardynała Buenos Aires Jorgego Bergoglia.
Już w drugim głosowaniu tego dnia Ratzinger otrzymał aż 60 głosów. W trzecim zabrakło mu tylko kilku do wymaganej do elekcji liczby 77 głosów. Jednak to co było nieuchronne stało się w czwartym głosowaniu. Poparło go w nim aż 95 ze 115 kardynałów.
Według "Time'a" zwycięstwo już w czwartym głosowaniu rozczarowało niektórych elektorów, opowiadających się za kandydatami uważanymi za bardziej liberalnych. Jak cytuje gazeta jednego z nich „Dobre konklawe to takie, na którym ścierają się dwie opcje - Złe konklawe to takie, na którym dominuje jedna. A tak było tym razem”.
Jak dodaje gazeta kardynał Ratzinger nie wahał się ani chwili co do wyboru imienia pod jakim ma pełnić papiestwo - wybrał imię Benedykt XVI.
---
Nie jest ważne do jakiego Kościoła się należy, ale czy miłuje się Boga i podąża śladem jego słów.