Pastor-lesbijka wygrała apelację

Elizabeth Stroud została odsunięta od posługi duchownego w grudniu ubiegłego roku, po tym jak oficjalnie przyznała się do związku z inną kobietą. Ukarano ją pod za złamanie zasad Księgi Dyscypliny, która zabrania ordynowania i zatrudniania w charakterze pastorów osób oficjalnie przyznających się do życia w jednopłciowych związkach. Pastor z kościoła w Germantown w Filadelfi nie mogła prowadzić takich ceremonii jak zaślubiny, czy chrzty oraz udzielać komunii. Zachowała jednak (jak każdy świecki cżłonek UMC) prawo do mówienia kazań oraz do pełnienia innych drobniejszych posług w kościele. Było to pierwsze w tym kościele pozbawienie urzędu za zachowania homoseksualne od 1987 roku.
W 14-stronnicowym uzasadnieniu decyzji komitet apelacyjny wskazał iż musi ją cofnąć wyrok kościelnago sądu "z przyczyn technicznych". Powodem jest brak ścisłego zdefiniowania czym jest "praktykowanie zachowań homoseksualnych". Podkreślono przy tym, że wypracowane niedawno nowe standardy nie zostały jeszcze zatwierdzone przez kościół, nie mogą więc stanowić podstawy do ukarania Stroud.
Komitet stwierdził, że oczywiście za "praktyki homoseksualne" można uznać "genitalną aktywność seksualną" partnerów tej samej płci, ale termin ten nie został dokładnie zdefiniowany więc nie może zostać użyty do ukarania Stroud. Komitet apelacyjny przyznał iż gdyby nie "błąd techniczny" decyzja w sprawie pastor zostałaby podtrzymana.
Nie jest to najprawdopodobniej koniec tej sprawy - odwołanie do Rady Sędziowskiej, najwyższego ciała sądowniczego w UMC zapowiedział już wielebny Thomas Hall, radca kościoła. Podkreślił on, że decyzja komitetu apelacyjnego wprowadza zamieszanie i niepewność co do kościelnych zasad w kwestii homoseksualizmu.
To może ktoś się jej samej zapyta, chyba wie do czego się sama przyznawała?
Rozumiem krętactwa w naszych Komisjach Śledczych, ale te wygibasy logiczne to już żenada, w końcu tu chodzi nie tylko o pieniądze.