Jezus jest odpowiedzią czyli papież chrystocentryczny
Joanna Gacka pon, 29 maj 2006, 20:05:29 Odsłon 7,458

- Przesłanie papieża jest bardzo chrystocentryczne - mówił jeden z dziennikarzy, wyraźnie zdumiony tym faktem. Inni porównywali Benedykta do Jana Pawła, zastanawiając się czy na spotkanie z papieżem-Polakiem przyszłoby więcej ludzi, czy młodzież bardziej by krzyczała, czy byłaby lepsza atmosfera, co by powiedział na miejscu papieża jego poprzednik. I też od czasu do czasu z niejakim zdumieniem mówili że Benedykt XVI naucza fundamentalnych prawd ewangelicznych.
Tak, właśnie to robił. Przyjechał z misją apostolską. Uczył podstaw. Ewangelizował, nawet bardziej niż umacniał w wierze. Od pierwszej wygłoszonej dla księży homilii, w której wskazywał że cała aktywność duszpastersko-społeczna jest funta kłaków nie warta bez prawdziwej osobistej wiary i bez życia modlitewnego, poprzez kazanie w Warszawie, w którym podkreślał że wiara to osobista relacja z Bogiem, spotkanie z młodzieżą której pokazał Chrystusa-skałę i wzywał do wierności Jego słowom, kazanie na Błoniach, w którym określił chrześcijanina jako tego, który stojąc na ziemi wpatruje się w niebo szukając tam Pana, aż po przejmujące słowa z Birkenau, gdzie pokazał że każdy wierzący powinien wołać do Boga "Powstań!", że powinien prowadzić modlitewny bój, natarczywie prosząc Pana o te najważniejsze rzeczy. I że ten bój zmienia tego, kto go prowadzi, tak że potrafi Bogu zaufać bez względu na okoliczności.
Zaraz, chwileczkę... o kim ja właściwie piszę? O katolickim papieżu? Przecież jakiś 80-90 procent jego kazań jest w zasadzie nie do odróżnienia od tego, co mógłby powiedzieć każdy szanujący się kaznodzieja ewangelikalny. Zreasumujmy:
- wiara to osobista relacja z Chrystusem (Wiara nie oznacza jedynie przyjęcia określonego zbioru prawd dotyczących tajemnic Boga, człowieka, życia i śmierci oraz rzeczy przyszłych. Wiara polega na głębokiej, osobistej relacji z Chrystusem, relacji opartej na miłości Tego, który nas pierwszy umiłował (por. 1 J 4, 11), aż do całkowitej ofiary z siebie. - Homilia wygłoszona podczas mszy na pl. Piłsudskiego)
- prawda jest jedna i znaleźć ją można tylko w Piśmie św. (Nie chodzi tu o puste słowa wypowiedziane przez kogokolwiek, ale o słowa Jezusa. Nie chodzi o słuchanie kogokolwiek, ale o słuchanie Jezusa. Nie chodzi o wypełnianie czegokolwiek, ale o wypełnianie słów Jezusa - papież do młodych na Błoniach)
- jedność chrześcijan jest darem Ducha Świętego (Faktycznie, jedności nie zdołamy «zaprowadzić» jedynie własnymi siłami. Jak wspomniałem podczas ubiegłorocznego spotkania ekumenicznego w Kolonii, "możemy ją przyjąć tylko jako dar Ducha Świętego". - podczas spotkania ekumenicznego)
- chrześcijanin musi być skupiony na Bogu (Jesteśmy wezwani, by stojąc na ziemi, wpatrywać się w niebo – kierować uwagę, myśl i serce w stronę niepojętej tajemnicy Boga. By patrzeć w kierunku rzeczywistości Bożej, do której od stworzenia powołany jest człowiek. W niej kryje się ostateczny sens naszego życia. - homilia na Błoniach)
- chrześcijaństwo to zaufanie Bogu, bez względu na okoliczności, nawet wbrew naszemu ludzkiemu rozumowi ( Nie potrafimy przeniknąć tajemnicy Boga – widzimy tylko jej fragmenty i błądzimy, gdy chcemy stać się sędziami Boga i historii. Nie obronimy w ten sposób człowieka, przeciwnie, przyczynimy się do jego zniszczenia.(...) Bóg, w którego wierzymy, jest Bogiem rozumu – takiego jednak rozumu, który na pewno nie jest tylko naturalną matematyką wszechświata, ale który stanowi jedność z miłością i dobrem. Prosimy Boga i wołamy do ludzi, aby ten rozum – rozum miłości i afirmacji mocy pojednania i pokoju – przeważył nad grożącym nam irracjonalizmem czy rozumem fałszywym, oderwanym od Boga. - przemówienie w Birkenau)
- modlitwa nie polega na "zmawianiu paciorka" a na "modlitewnym boju" - głębokim osobistym kontakcie z Bogiem, na pokornym ale upartym wzywaniu Go do działania (Nie – ostatecznie powinniśmy wytrwale, pokornie, ale i natarczywie wołać do Boga: Przebudź się! Nie zapominaj o człowieku, którego stworzyłeś! To nasze wołanie do Boga winno jednocześnie przenikać i przemieniać nasze serca, aby obudzić ukrytą w nas obecność Boga – by Jego moc, którą złożył w naszych sercach, nie została stłumiona i zagrzebana w nas przez muł egoizmu, strachu przed ludźmi, obojętności i oportunizmu. - przemówienie w Birkenau).
Mogę wymieniać dalej, takich punktów byłoby tu jeszcze co najmniej kilkanaście. Oczywiście, zawsze można mieć pretensje się pozostałych 10 procent i pewnie sporo osób ma i będzie te pretensje miało - zapewne także w komentarzach do tego tekstu. Tak, słyszałam o koronowaniu obrazu, przywiezieniu róży, mówieniu Pismo i Tradycja, Kościoły i wspólnoty kościelne, powołaniu się na katolicką interpretację wersetów o Piotrze-skale. Nie, nie zdziwiło mnie to - w końcu tego się właśnie wszyscy spodziewają po głowie Kościoła Katolickiego, nieprawdaż? Nie, nie zgadzam się ze wszystkim - gdybym się zgadzała byłabym rzymską katoliczką. I na tym zakończmy temat pretensji.
Kilka tygodni temu wraz z innymi członkami mojego kościoła byłam na kilkudniowym spotkaniu o temacie "doświadczanie Bożego działania". Dwóch przeuroczych baptystów z Tennessee, którzy przelecieli kilka tysięcy kilometrów na własny koszt i jeszcze zafundowali części z obecnych pobyt mówiło o tym jak nie przeszkadzać Bogu w Jego działaniu w naszym życiu. Innymi słowy jak w zachwycie patrzeć na puzzle układane przez Najwyższego i jak włączać się w Jego dzieła zamiast samemu wymyślać "robienie czegoś dla Boga". Kilkakrotnie łapałam się na tym że pewne rzeczy są mi jakoś znajome i rzeczywiście - znam je z encyklik i Jana Pawła II. Teraz, gdy słyszałam co mówi Benedykt XVI - w pewnych momentach czułam się jak przed miesiącem w Głuchołazach, kiedy mówiliśmy o tym że Jezus jest odpowiedzią.
Szczególnie mocno odczułam to gdy katolicki papież stojąc w miejscu gdzie kilkadziesiąt lat temu wydawało się, że nie ma Boga, stojąc pod tęczą która zrządzeniem Boga pojawiła się na niebie, mówił o zaufaniu, o zawierzeniu i o pokoju jakie one niosą nawet w najgorszych chwilach. - "pragnę właśnie w tym miejscu modlić się w ufności słowami Psalmu, modlitwy Izraela, która jest jednocześnie modlitwą chrześcijan: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć: orzeźwia moją dusze. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię. Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij i twoja łaska są tym, co mnie pociesza... Zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy.” (Ps 23, 1-4. 6)."
Dziś media rozpisują się o tym że Benedykt XVI pytał Boga gdzie wtedy był, nie zauważając tego że papież odpowiedział na to pytanie wskazał że On był w tej "ciemnej dolinie", wraz z tymi którzy przez nią przechodzili. To kolejna rzecz, której nie zauważyli dziennikarze szukający "chemii", kremówek, przekomarzań i tematów do anegdot. Na szczęście biskup Rzymu mówi językiem prostym i dobitnym - jest więc nadzieja że mimo gmatwających wszystko komentarzy polscy chrześcijanie wszystkich denominacji zrozumieli o co Mu chodzi. I że będą wspierali Benedykta XVI we wskazywaniu Jezusa jako odpowiedzi na najtrudniejsze pytania współczesnego świata. Ja w każdym razie będę to robić. Skoro bowiem mój Pan zechciał właśnie nad katolickim papieżem rozpiąć znak swojego przymierza, by odpowiedzieć na postawione pytania, mnie taki znak wystarczy.
Asiu, popieram obiema łapkami to, co napisałaś.
właściwie nie mozna juz chyba dodać żadnego komenatrza- znaczy ja w tej sytuacji nie wcisnę swoich trzech groszy, tam gdzie wszystko jest super.
HOWK!
---
koszt posiadania zuzki- jedna miska na orzeszki prosto z meksyku
---
Dwie rzeczy są nieskonczenie wielkie. Glupota ludzka i Boze milosierdzie
---
A ja odniosłem to do siebie samego i do Apollosa przez wzgląd na was, bracia, abyście na nas się nauczyli nie rozumieć więcej ponad to, co napisano. (1 Kor 4,6)
---
A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb, pobłogosławił, połamał go i dał uczniom, mówiąc: Bierzcie i jedzcie, to jest Moje ciało. Potem wziął kielich i po diękczynie
---
...natychmiast się dzielą i rozłączają...I znowu podzieleni jedni drugich potępiają zachowując tylko wspólną nazwę... Celsus o chrześcijanach ok. 178 ne
Dziwi mnie też, że nikt nie zastanowił się czy słowa "Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach" wygłaszane w Auschwitz-Birkenau nie brzmią w tym miejscu jak gorzka ironia. Żeby powiedzieć "prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć" w miejscu gdzie tysiące Żydów prowadzono do komór gazowych, "orzeźwia moją dusze" w miejscu, gdzie tysiące umierały z głodu trzeba mieć wyczucie słonia w składzie porcelany. W Auschwitz te słowa mogą mieć pozytywną wymowę tylko dla ludzi bez wyobraźni - dla wielu mogą zabrzmieć jak cynizm pod adresem Boga. Czyż napisa "Arbeit Mach Frei" nie jest ironią? Tym bardziej "Bóg prowadzi mnie na zielone pastwiska". Ba, napis tej treści nad bramą obozu byłby nawet lepszy niż "Arbeit Mach Frei"!
W tym jednym artykuł ma jednak 100% racji: jedni słyszą w słowach papieża przesłanie do młodzieży, inni do polityków, jeszcze inni do Radia Maryja - każdy co chce. A niektórzy widzą w nich nawet chrystocentryzm. Jedno jednak wydaje się wspólne we wszystkich słuchających, wszyscy zgadzają się w jednym: słowa papieża nie podlegają krytyce. Ani razu nie słyszałem, żeby ktoś powiedział, że papież w czymś nie miał racji, że się pomylił, że powiedział coś źle. Owszem, miejmy dobrą wolę, słuchajmy z otwartym umysłem, szukajmy dobrych rzeczy - ale nie wpadnijmy w przesadę z tym podziwem. Każdy podlega krytyce, a papież przede wszystkim.
---
Podpisano: Martin L.
---
Christus heri, hodie, semper!!! Tu es Petrus et super hanc petram aedificabo ecclesiam meam... Sancta Maria, mater Dei, ora pro nobis peccatoribus