Biskup Stefanek niewinny
Maria Czerw czw, 22 lis 2007, 14:08:07 Odsłon 5,112

Autor tekstu w poznańskiej gazecie sugeruje, że bp Stefanek mógł współpracować ze Służbą Bezpieczeństwa przed rokiem 1980, gdy był wikariuszem generalnym zgromadzenia chrystusowców. Powołuje się przy tym na materiały IPN dotyczące zgromadzenia, a także na informacje uzyskane od byłych esbeków. Jednak w obu przypadkach nazwisko ks. Stefanka nie pada wprost.
Sam biskup zdecydowanie zaprzecza oskarżeniom. "Nigdy w żadnej formie nie współpracowałem ze Służbą Bezpieczeństwa" - napisał w słowie, które było czytane w niedzielę w kościołach jego diecezji.
Zapewnienia bp. Stefanka potwierdzają wyniki prac Kościelnej Komisji Historycznej, która od zeszłego roku badała znajdujące się w IPN akta SB dotyczące wszystkich żyjących polskich hierarchów. W sprawozdaniu końcowym wymieniła nazwiska kilkunastu biskupów, którzy zostali zarejestrowani przez organy bezpieczeństwa PRL jako tajni współpracownicy lub kontakty operacyjne albo informacyjne, a jeden jako agent wywiadu PRL.
Abp Leszek Sławoj Głódź pytany przez Dziennik, czy wśród tych kilkunastu osób jest bp Stefanek, odpowiedział krótko: "Na pewno nie". Łącznik między Kościelną Komisją Historyczną a Episkopatem Polski zastrzegł jednak, że raport jest tajny. Nie wykluczył jednak, że na życzenie bp. Stefanka fragmenty na jego temat mogą zostać upublicznione. "To jest nowa sytuacja. Jeśli będzie taka potrzeba, to komisja się wypowie" - stwierdził.
1. Publicznie odciac sie od insynuacji,
2. Zarzadac ujawnienia podstawy oskarzen,
3. Zarzadac sowitego odszkodowania lub skierowac sprawe do sadu, celem egzekucji roszczen.
Dziennikarz, jezeli informuje powinien miec dowody. To jest podobne do gry w pokera. Nikt nie wie do konca co, kto ma w reku. Bardzo trudno zaprzeczyc wspolpracy, jezelli "ktos kiedys cos palil, chociaz sie nie zaciagal", tacy nie podbijaja stawki, bo sie boja ze dziennikarz moze miec pewne karty.
Tak bylo z prof. Miodkiem oskarzonym o wspolprace. Braun napisal ze byl TW, a Miodek troche pokrecil, pokrecil i w koncu sie przyznal. Gdyby byl czysty to by sie postawil. Biskup, z tego co wiem odcial sie od insynuacji. Tteraz albo zostanie zdemaskowany jako klamca i kretacz, albo wygra w sadzie a pismak pojdzie z torbami i zacznie pracowac w warzywniaku.
Dziwne jest tylko to, że komisja kościelna trzyma wszystko w ukryciu. Nigdy się nie dowiemy ilu księży było agentami. Tak się sprząta stare śmieci. Tak było dawniej i tak jest teraz. kościół i jego ludzie to organizacja bez moralności mówiąca innym jak mają postępować moralnie...
koniec świata...
---
"errare humanum est, tylko trzeba umieć się do tego przyznać"