Ziemia święta, czy ziemia zbrodni? Dwugłos o palestyńsko - izraelskim konflikcie
Śledząc
losy tego skrawka ziemi przewidujemy początek albo koniec cywilizacji. Od
pokoju, tam w Izraelu, uzależniamy może za wiele. Potomkowie Abrahama
powinni spełniać wyjątkowe standardy etyczne – uważamy. A tymczasem prawda okazuje się tak dziwna jak zderzenie kulturalnego
wydarzenia - koncertu dla Sendlerowej - z obrazami okaleczonych dzieci, które nie zdają sobie zupełnie sprawy z frazy: Bezpieczeństwo Państwa Izrael. - Chcemy tylko spokoju - z cierpliwym uśmiechem komunikują mieszkańcy nękanego rakietami Sderot.
SĄ U SIEBIE
Robią to jedni i ci sami ludzie. Chwytają za skrzypce i wydobywają
z nich dźwięki, które stroją europejską kulturę od setek lat oraz zaciskają
palce na spuście karabinów wykierowanych w dzieci i kobiety, bo – chcąc czy nie
– posłużyły za żywą tarczę. Ten dysonans jest nam znany z wielu filmów o
zbrodniarzach wojennych. Komendant obozu zagłady powracał po ciężkim dniu do
domu, gdzie witała go gromadka blondynkowatych dzieci. I słuchał Bacha. I też - jak za życie jednego Niemca w czasach okupacji - Izraelczycy egzekwują setki istnień ludzkich.
Najlepiej sobie z tym radzą wojskowi. Tak jak generał Avigdor Bengal (w rozmowie z Piotrem Zychowiczem, Rzeczpospolita, 15-01-2009).
Walka o każdy budynek i każdą ulicę albo zrównanie go z ziemią i zajęcie ruin – mówi P. Zychowicz. „Tę ostatnią taktykę zastosowali Amerykanie w kilku miastach Iraku. Gdyby to pan miał zdobywać Gazę, który wariant by pan zastosował?”
Generał odpowiada: „Oczywiście chciałbym zrobić to co Amerykanie. Ale Amerykanie to jedyne supermocarstwo na świecie i oni mogą robić wszystko, co chcą. My jesteśmy Żydami i gdybyśmy coś takiego zrobili, świat nigdy by nam tego nie wybaczył. W pewnym sensie to zrozumiałe. Gdy bowiem pies ugryzie człowieka, nikogo to nie dziwi. Ale gdy człowiek ugryzie psa, to jest to jednak sensacja. A przecież w historii wielokrotnie się zdarzało, że to ludzie gryźli psa.”
Rozumiem, że i Michał Monikowski uległ tej dychotomii. W jego tekst o Izraelu zakradła się puenta z eseju o przedwojennym życiu żydowskim. Artur Sandauer opisuje reakcje polskiej klasy na lekcji religii. Podziw gdy katecheta przerabiał historie starotestamentalne skręcił w pogardę, gdy klasa Sandeura dotarła do Nowego Testamentu.
I tak jak generał, który na poważnie zastanawia się, dlaczego Mojżesz nie mógł zaprowadzić Żydów na przykład do Kanady Monikowski sugeruje Australię. Ale to nie byłoby to samo. Ta ziemia potrzebuje żydowskich szabasów, Purim i wielkiego mistycznego procesu, bez którego nie byłaby świętą.
A z zabijaniem jest tak jak mówi generał: służy ono jakiemuś celowi. Żydzi nie zabijają ponad konieczność.Tylko czy powracanie do biblijnego nakazu - oczyść tę ziemie - nie jest cofaniem cywilizacji o kilka tysięcy lat? Z punktu widzenia – przedkładających rozwiązania militarne nad polityczne – Izraelczyków - nie. Są u siebie i mają prawo dyktować warunki – uważają.
Odpowiadając na pytanie tytułowe z artykułu M. Monikowskiego: Izrael jest u siebie, ale arabowie to - ani goście ani wrogowie - po prostu Sąsiedzi.
Artur Niemiec
PS. "Sąsiedzi" bez skojarzeń z Grossem
CZY IZRAEL TO POMYŁKA?
Wiele napisano już w ostatnich tygodniach o sytuacji w strefie Gazy i o stosunkach arabsko-żydowskich na Bliskim Wschodzie. Do zredagowania tego tekstu skłoniła mnie publikacja szeregu artykułów, które swoją wymową odchodzą od pokojowych intencji stolicy apostolskiej, Światowej Rady Kościołów czy Konwencji Południowych Baptystów. "Wydarzenia, do jakich dochodzi od wielu tygodni w Gazie, są przerażające. Ani terroryzm, ani nieproporcjonalna militarna odpowiedź są nie do przyjęcia jako wyjście z tej sytuacji" - stwierdziła Stała Rada Konferencji Episkopatu Francji.To właśnie organizacje chrześcijan domagają się uznania państwa palestyńskiego przez Izrael. Ten, niepomny na własną historię utrzymuje miliony ludzi na krawędzi rozpaczy. A rozpacz skłania do bezsensownych czynów. Izrael – znowu niepomny na wartość ludzkiego życia – reaguje nieproporcjonalnie, na pograniczu ludobójstwa. Jaka jest historia tego niekończącego się konfliktu?
Zwróciłem uwagę na artykuł Tomasza Terlikowskiego "Lekcja Holokaustu".
Autor powtórzył w nim to, co już pisał w innych tekstach na temat obecnej rzezi w Gazie. Od czasu do czasu jedynie „paying lip service” - wobec ofiar arabskich - utrzymuje ten sam ton poparcia dla agresji i przemocy.
Przyjrzyjmy się bliżej argumentom tam
zawartym, jak również temu, czego w nim brakuje i postarajmy się o wyciągnięcie
wniosków sięgających wprost do samej istoty trwającej na Bliskim Wschodzie
„Wojny Sześćdziesięcioletniej”.
Tomasz Terlikowski odnotowuje między innymi znajomość z elokwentnym i wykształconym muzułmaninem, który
przekonywał go, że jedynym rozwiązaniem obecnego konfliktu jest likwidacja
Izraela.
Też znam jednego muzułmanina, który jest wykształcony i elokwentny. Byłby może nawet niezłym partnerem w dyskutowaniu tego tematu w polskich mediach.
O swoim antysyjonizmie pisze
tak:
Nie mamy powodu, aby nie nienawidzić tych, co mordują
muzułmanów na okupowanej ziemi muzułmańskiej. Niestety są to głównie
żydowscy
syjoniści. Każdy to widzi. Niech skończą swój antyarabski antysemityzm,
to i my
skończymy z antyżydowskim. Ja nie mogę byc "antysemitą" chociażby z
tak oczywistego powodu, jak fakt, że moja małżonka jest naczystszą
semitką z Banu Swelem, i to córką wypędzonych w 1948 z ich domu
i ziemi "świętej" (pod Hajfą). Jej babki siostra została zamordowana
przez gang terrorystów z Irgunu przed swoim domem. Mojej teściowej dwie
Zydówki
w leninówkach (ktore szwargotaly "jakimś szeleszczącym językiem" -
ani to byl hebrajski, ani jidish - wyrwaly z uszu złote kolczyki a ich
towarzysze splądrowali im dom.
W tym domu zamieszkali później Żydzi z Rumunii lub Mołdawii.
Gdyby istotnie dbano - w większości - mediów przynajmniej o zgodność przedstawianego nam obrazu z faktami, to zaczęto by relację nie od Hamasu. Dla komentatorów wszystko wydaje się „jasne”: Izraelczycy nie mają innego wyjścia, jak brutalna wojna.
To zupełnie tak jakby ktoś
początków konfliktu polsko-niemieckiego z II Wojny
upatrywał nie w dyplomacji późnych lat 30. ani nawet w inwazji z 1939 roku,
ale... w atakach polskiego podziemia na niemieckich funkcjonariuszy i
Volskdeutschów czy w zamachu bombowym na Cafe-Klub.
Wiemy
doskonale, że Hamas nie jest pierwszą organizacją bojową, stosującą masowy
terror w tamtym kraju, lecz że był nią żydowski Irgun, który działał tam już od 1931 roku i miał swe korzenie w innej grupie,
znanej jako Haganah, której początki sięgają aż roku 1907.
Wiemy też o terrorze bombowym, jaki „bojownicy” tej organizacji przynieśli palestyńskim Arabom. Znany jest los szeregu wsi palestyńskich, w których dopuszczano się mordów na mieszkańcach. Znana jest dziennikarzom nazwa przynajmniej jednaj z takich wsi: Deir Yassin.
Miejsce, w którym się znajdowała, jest - ledwie przecież - 1400 metrów od Yad Vashem.
Zakrawa na ironię historii stawiać
swoisty „pomnik” ofiar nieopodal miejsca, gdzie innym ofiarom zgotowano rzeź.
(Na zdjęciu: tablica z pomnika Deir Yassin w Nowym Jorku).To niemal symbol
tego, co stało się na terytorium dzisiejszego Izraela: jakby próba uzasadnienia
terroru innym terrorem, którego jednak Arabowie się nie dopuścili.
Proporcje są w istocie
całkowicie odwrócone: to Izrael jest uzbrojony po zęby, to on posiada setki
głowic nuklearnych, nowoczesną artylerię i ciężkie czołgi. Palestyńczycy ze
swoimi rakietkami, archaiczną bronią, a najczęściej wręcz kamieniami, prezentują się na tym tle niczym nasze własne
niegdysiejsze „kamienie na szaniec”, co to z butelką benzyny na czołgi z
czarnymi krzyżami, gdy wrogowie „przyszli
podpalić dom, gdy runęli żelaznym wojskiem”.
Krzywda Palestyńczyków
Ci ludzie nie mogą mówić o tym, co „udało się zbudować, odzyskać” – bo to, co mieli niegdyś zbudowane, zniszczono.
“Amnesty International zaobserwowała
również, że większość Palestyńczyków postawionych przed sądem za przestępstwa
“terrorystyczne” i torturowanych [podkreślenie
moje – MM] przez Shin Bet (Służbę Bezpieczeństwa) była oskarżana o
wykroczenia takie jak przynależność do nielegalnych stowarzyszeń lub rzucanie
kamieniami. Byli wśród nich również więźniowie sumienia, jak np ludzie
aresztowani jedynie za wzniesienie flagi”. (Norman Finkelstein „The Rise and Fall of
Palestine”).
Ten sam autor – N. Finkielstein - (bynajmniej nie jako jedyny –
nawet nie jako jedyny Żyd) wskazuje na charakter państwa izraelskiego:
„Decyzja Sądu Najwyższego Izraela z 1989
roku, według której każda partia opowiadająca się za całkowitą równością Arabów
i Żydów może zostać pozbawiona prawa do wystawiania kandydatów w
wyborach… (oznacza), że państwo Izrael jest państwem Żydów, a nie ich
(Arabów) państwem.”(Norman Finkelstein, “Image and Reality of the Israel-Palestine
Conflict.”)
Pisze się o hamasowcach jako o “ubranych w cywilne ubrania
terrorystach”. A w co, tak prawdę mówiąc,
mieliby być ubrani? To nie jest regularna armia w mundurach. Gdy podziemie
polskie podejmowało akcję terrorystyczną w Warszawie wysztafirowywało się tam
ono w mundury z dystynkcjami?
W tekście red. Terlikowskiego czytamy: „a inni [Palestyńczycy
– przyp. MM] zginęli dlatego, że Hamas
traktował ich jak żywe tarcze mające chronić liderów organizacji, a także
stanowić broń propagandową w zachodnich mediach, które z lubością potępiają
wojny, o ile prowadzone są one przez państwa zachodnie”.
Czy możemy pochwalać
każdą wojnę, o ile tylko prowadzona jest przez Izrael?
Żywe tarcze? Gaza to jedyne większe terytorium
pozostawione palestyńskim Arabom przez syjonistów. To gdzie ten Hamas ma istnieć?
Tym bardziej, że Hamas (skrót od "Harakat Al-Muqawama Al-Islamia"
czyli “Islamski Ruch Oporu”) jest nie tylko organizacją zbrojną, ale ruchem
polityczno-społecznym. (ilustracja „Hamas”). Wg Wikipedii “Hamas również prowadzi szerokie programy
społeczne i zyskał popularność w społeczności palestyńskiej poprzez zakładanie
szpitali, systemów edukacyjnych, bibliotek i innych usług na całym obszarze
Zachodniego Brzegu oraz w strefie Gazy” (1)
Zgadzam się, że narażanie własnej ludności może
pachnąć zbrodnią, ale co w takim razie powiedziałby historyk o przywódcach
Powstania Warszawskiego? Nikogo na nic nie narazili? Czy wobec tego zaliczyłby
on Powstanie Warszawskie - też jedynie - do rzędu zbrodniczych aktów terroru?
Bardzo w to wątpię.
Dziwi go (i nie tylko jego), że już samo istnienie Izraela jest dla wielu
Arabów trudne do przyjęcia? Tak jak dla Polaków trudne do przyjęcia było
istnienie „Generalnej Guberni”. Czym jest – jeśli ktoś potrafi odpowiedzieć –
dla Palestyńczyków Izrael, jeśli nie właśnie rodzajem Generalnej Guberni? Nie
dziwi mnie więc opinia muzułmanina wspomnianego przez T. Terlikowskiego. Jego
zdaniem najpewniejszą drogą do pokoju jest likwidacja Izraela.
Czyja wojna?
Pacyfistyczni Żydzi z Neturei
Karta też pragną
likwidacji Izraela. Zdają sobie bowiem doskonale sprawę z tego, że cały obecny,
ślimaczący się od dziesiątków lat (czas równy niemal życiu całego pokolenia
ludzkiego) konflikt na Bliskim Wschodzie wyrasta swymi korzeniami z procesu
narzucenia mieszkańcom tamtego regionu obcego, okupacyjnego i terrorystycznego
wobec nich państwa.
Bez Izraela nie
byłoby Wojny i Okupacji, tak jak niegdyś bez zbrojnych inwazji angielskich
nie byłoby Wojny Stuletniej. Można popierać cokolwiek Izrael uczyni. Ale konflikt wyrasta tam już z
samej obecności państwa żydowskiego. W tamtym regionie ono jest agresorem. Broni się przecież agresją nie przeciw
inwazji ludów obcych, lecz przeciw desperacji ludności rdzennej.
Łatwiej będzie nam prowadzić rzeczowe dyskusje na temat
konfliktu bliskowschodniego opierając się o fakty. Inaczej skazujemy się na
bezowocne dywagacje o czymś zasłyszanym, powtarzanym bez ładu i składu, ale za
to z zacietrzewieniem czy to proarabskim czy proizraelskim.
Schemat takich sporów sprowadza się do opowiedzenia się za Palestyńczykami „bo Żydzi ich terroryzują” (to prawda) albo za Żydami, „bo islamscy fundamentaliści ich terroryzują” (też prawda).
Media nie odnotowują kwestii
„Wielkiego Izraela”, choć kontrowersje wokół tej wersji żydowskiej państwowości
rodzą się nawet po stronie Żydów: http://www.haaretz.com/hasen/spages/1020929.html
Mówimy o źle odrobionej przez syjonistów „lekcji Holokaustu”. Nie odrobili
nawet lekcji historii starożytnego Izraela. Ten dawny Izrael, który – jeśli
wierzyć pierwszym księgom Biblii – powstał metodą agresji i ludobójstwa - poza
krótkim okresem za Salomona - stale miał problemy z przetrwaniem. Zmuszony był
się bronić, bywał napadany, likwidowany, zniewalany, a jego ludność poddana
była gwałtom. Jeśli akurat nie miał problemów z Egiptem, to je miał z Asyrią,
jak nie z Asyrią, to z Babilonią, albo Persją. Potem rządzili tam Grecy, w
końcu Rzymianie i wtedy też nastąpiła ostateczna likwidacja państwa
żydowskiego.
Nie ma tam teraz mocarstwa zwanego „Asyria”, nie ma potęgi znanej jako
„Babilonia”, Grecja nie jest lokalnym mocarstwem, jakim była w przeszłości.
Persja też nie jest mocarstwem, choć istnieje i wywołuje dreszcz emocji w
Izraelu. Nie ma „Rzymu”, a jego „następca” w postaci Włoch nie jest mocarstwem
i nie posiada na Bliskim Wschodzie żadnej swej „kolonii” ani żadnej
„prowincji”. Egipt natomiast nie jest już egipski, tylko arabski.
Walka z wiatrakami
Jednak sytuacja geopolityczna – uzbrojonego po zęby - państewka nie jest wiele lepsza niż w zamierzchłej przeszłości. W dodatku samo istnienie Izraela zależy od ciągłej pomocy i wsparcia technologicznego, politycznego i finansowego.
Jakie długofalowe szanse na przetrwanie ma organizm państwowy, który musi bez przerwy polegać na obcym mocarstwie?
Czy aby ta nieustająca walka Izraela o przetrwanie nie jest czymś na kształt niekończącej się walki z wiatrakami, które i tak w końcu okażą się – tak jak w „Don Kiszocie” – silniejsze?
Już nawet skromne wyliczenie konfliktów Izraela przez Wikipedię (konflikty oficjalnie zwane „wojnami” i potyczkami) wygląda dość „imponująco” jak na 60-letnią państwowość .
Rewizjonizmy terytorialne istnieją przez całe wieki. Przekonaliśmy się o tym my, Niemcy, Francuzi itd. Czołowi syjoniści wyobrażali sobie w Arabach podludzi. (2).
Czy kiedykolwiek zdarzyło się
nam słyszeć o tym, by dało się po prostu przegnać ludność z jakiegokolwiek
terytorium (pomagając sobie zbrodniami masowymi) bez generowania w ten sposób
zemsty, rewizjonizmu i rewanżyzmu?
W Europie poprzesuwano granice. Ku radości jednych i zgryzocie drugich. I
chociaż w tej chwili nic nie zapowiada zmian, nikt na dobrą sprawę nie wie, jak
długo ten stan potrwa. Ale przez cały ten czas panuje tu względny spokój –
przerywany jednak kolejnymi konfliktami: a to w Jugosławii (jeszcze tak na
dobrą sprawę niezakończony), to znowu w Osetii/Gruzji/Rosji. Nie jest do końca
rozwiązana kwestia irlandzka, a od czasu do czasu daje o sobie znać separatyzm
baskijski w Hiszpanii, nierzadko też znaczony terroryzmem.
W Palestynie jednak praktycznie trwa on bez przerwy. Od
lat 30.
Ten konflikt trwa zdecydowanie zbyt długo, by można było mówić o rychłym zakończeniu.
Protekcja okazywana Izraelowi przez Zachód, szczególnie przez USA, staje się dodatkowo zarzewiem szerszego jeszcze konfliktu: między światem islamu a zachodem. Który doprowadził do globalizacji kwestii żydowskiej. A przecież stworzenie Izraela miało zaleczyć rany. Kwestia żydowska nie ruszyła z miejsca. Izrael, który dać miał Żydom bezpieczeństwo, robi wrażenie oblężonej twierdzy. Nie dlatego, że jakiś wróg zewnętrzny ją otoczył – raczej dlatego, że zbudowano ją na cudzym terytorium.
Państwo Izrael jest obce arabom
Istnienie Izraela
od dawna nie jest już przyczyną tylko i wyłącznie konfliktu lokalnego. Zatruwa stosunki
międzynarodowe i jest powodem zaostrzających się konfliktów
międzycywilizacyjnych. Zagraża w ten sposób już nie tylko Palestyńczykom oraz –
w dalszej perspektywie – Żydom, ale ludom cywilizacji europejskiej i
islamskiej. Konflikt ten, ulega rozszerzeniu na inne kraje. I to nie tylko w
tym sensie, że namnożyły się zamachy terrorystyczne, takie jak seria zamachów
żydowskich, znana pod nazwą „afery Lavona” (3).
A zamachy bombowe terrorystów islamskich w krajach Europy (Londyn, Madryt) czy Dalekiego Wschodu (Bali)? Były już wojny Izraela z krajami arabskimi, były wojny w Libanie. Wojny w Iraku i Afganistanie mają swe korzenie w „Wojnie Sześćdziesięcioletniej”. Dyskutuje się otwarcie możliwość inwazji na Iran oraz na Syrię.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie stała się dżumą stosunków międzynarodowych,
międzykulturowych, międzyreligijnych, międzycywilizacyjnych, nawet
międzyrasowych.
Taka eskalacja globalna
jednego konfliktu lokalnego zapewne nie byłaby możliwa, gdyby nie szczególne
więzi łączące Izrael i USA. Wcale nie bilateralne zważywszy akty agresji i
szpiegostwa obywateli Izraela.(4)
Bez owych „specjalnych” stosunków z Ameryką byłby państwem pokoju, na jaki
zasłużyli sobie Żydzi po 1800 lat nieposiadania własnego, niepodległego kraju.
Byłby powszechnie szanowany, a nie coraz bardziej pogardzany i znienawidzony na
świecie. Potrafiłby przyczynić się do stworzenia wizerunku Żyda jako człowieka
takiego jak inni, zamiast pracowicie kłaść fundament pod dalszy, kto wie jeszcze
jak paskudny, „antysemityzm”.
Nie brakuje pomysłów na
to, by państwo żydowskie przenieść gdzie indziej. Pan Ronen Eidelman proponuje stworzenie takiego awaryjnego państwa („Medinat Weimar”)
w Niemczech, a konkretnie w Turyngii ze stolicą w Weimarze. Inny Żyd, Yael Bartana, sugeruje wręcz, by trzy miliony Żydów sprowadzić do Polski.
Problem w tym, że jest to w gruncie rzeczy idea
podobna do tej, która dała w wyniku obecny Izrael. Są to jedynie półśrodki, a
nie projekty rozwiązania permanentnego. Gdyby któryś z tych pomysłów miał
zostać zrealizowany, to zacznie on przynosić owoce równie zatrute jak i w
przypadku umieszczenia na siłę państwa żydowskiego na ziemi arabskiej.
Mówi się o Izraelu otoczonym
„morzem wrogów”. Już sam ten fakt wystarcza do zakwestionowania tezy o
słuszności wizji twórców obecnego Izraela. Jakaż bowiem przezorność i mądrość
kryje się w pomyśle tworzenia nowego państwa „w morzu wrogów”? Nie lepiej było poszukać miejsca
odpowiedniejszego?
Kto wie: może jednym z
powodów, dla których liderzy krajów Zachodu tak popierają Izraela „prawo do
istnienia” tam, gdzie on jest, i dla którego nie ważą się potępiać jego
państwowego terroryzmu jest to, że sami woleliby takiego państwa nie „gościć”.
Wolą raczej, by wieści o nienawiści i rozlewie krwi nadchodziły z Gazy,
Zachodniego Brzegu czy Jerozolimy niż np z Weimaru, hiszpańskiej Andaluzji czy
amerykańskiej Alaski.(5)
Rozsądnym rozwiązaniem obecnej sytuacji – myśląc
obiektywnie i „na chłodno” – jest całkowity demontaż Izraela jako
państwa w jego obecnym położeniu geograficznym i odtworzenie go zupełnie gdzie
indziej i to z takim obszarem, by nawet wszyscy Zydzi – jeśli sobie tego
zażyczą – mogli się tam kiedyś przenieść.
Weźmy choćby Australię, gdzie nie powinno stanowić problemu wydzielenie obszaru mogącego pomieścić miliony ludzi. Nikt nie może twierdzić, że w Australii nie da się żyć. W Kanadzie byłoby pewnie jeszcze lepiej, bo tam nie brakuje ogromnych wysp. Co prawda jest tam znacznie zimniej, średnie temperatury roczne utrzymują się poniżej zera stopni. Przykładem jest Victoria Island, która ze swoimi ponad 217 000 km. kw. ma powierzchnię odpowiadającą ponad 2/3 terytorium Polski. Jest dużo większa od Wielkiej Brytanii. Wszystkich mieszkańców jest tam aktualnie około tysiąca dziewięciuset. Nikt nie może twierdzić, że brakuje możliwości. W jak najlepiej pojętym interesie syjonistów jest, by się rozglądać za obszarami kolonizacji, dokładnie tak, jak to robili dziesiątki lat temu.
Możliwości wciąż istnieją, jednak z każdym dziesięcioleciem są coraz mniejsze, gdyż obecnie żyje na Ziemi między 6 a 7 miliardów ludzi i ich liczba szybko wzrasta. Jeszcze 70 lat temu było rzeczą całkiem do pomyślenia, by próbować budować żydowskie państwo na Madagaskarze .
Mogą
Izraelczycy ze śmiechem, przez lornetkę oglądać bombardowanie Gazy. I mówić wiele o
miejscowości Sderot. Tam kiedyś spadały prymitywne
rakiety wystrzelone przez Palestyńczyków (większość tych „rakiet” nie eksploduje). Zanim powstał Sderot była
tam arabska wieś Najd, poddana czystce etnicznej w maju
1948 roku.
Czy Arabowie to małpy, które
nie pamiętają?
PRZYPISY
1. W oryginale: “Hamas
also runs extensive social programs[3] and has gained
popularity in Palestinian society by establishing hospitals, education systems,
libraries and other services[4] throughout the West Bank and Gaza Strip”
2. "Milion
Arabów niewart jest żydowskiego paznokcia." -- Rabin Yaacov Perrin,
Feb. 27, 1994 ( N.Y. Times, Feb. 28, 1994, p. 1).
“Przepędźcie tę populację bez grosza przez granicę, odmawiając jej
zatrudnienia… Zarówno process wywłaszczania jak I usuwania biednych musi zostać
przeprowadzony dyskretnie i ostrożnie.” - Theodore Herzl, założyciel World Zionist Organization
“Jest obowiązkiem przywódców izraelskich
wyjaśnianie opinii publicznej, jasno i odważnie, pewnej liczby faktów, które z
czasem zostały zapomniane. Pierwszym z nich jest, że nie ma syjonizmu,
kolonizacji lub Państwa Zydowskiego bez wysiedlenia Arabów i zagarnięcia ich
ziem.”
Yoram Bar Porath, Yediot Aahronot, of 14 July 1972.
„Zredukujemy arabską populację do rzędu
społeczności drwali i kelnerów”-
Uri Lubrani, specjalny doradca premiera
Ben-Guriona do spraw arabskich
“Musimy zastosować terror, zabójstwa,
zastraszenie, konfiskację ziemi i odcięcie wszelkich świadczeń społecznych, aby
pozbyć się populacji arabskiej z Galilei” - Israel Koenig, "The Koenig
Memorandum."
„Deklarujemy otwarcie, że Arabowie nie
mają prawa do osiedlenia się na bodaj centymetrze Eretz Israel... Siła jest
wszystkim, co rozumieją i kiedykolwiek zrozumieją. Będziemy stosować przemoc
tak długo, aż Palestyńczycy przyczołgają się do nas na czworakach.” -
Rafael Eitan, szef sztabu izraelskich sił zbrojnych - Gad Becker, Yediot
Ahronot 13 April 1983, New York Times 14 April 1983.
3. Chodzi o całą serię zamachów bombowych wymierzonych przeciw
Amerykanom na Bliskim Wschodzie, a konkretnie w Egipcie. Zamachy te
przypisywane były powszechnie terrorystom arabskim aż do momentu, gdy kolejna
bomba wybuchła przedwcześnie jeszcze w rękach... żydowskiego zamachowca. Wtedy,
jak po nitce do kłębka, dotarto aż do izraelskiego ministerstwa obrony, w
wyniku czego minister obrony, Pinhas Lavon, podał się do dymisji.
5. Było tak przecież i w przeszłości, co wywołało swego czasu, w latach 1930tych wręcz wesołość i sarkazm Josepha Goebbelsa :
„Jest rzeczą godną uwagi, że wszystkie państwa, których opinia publiczna sprzyja Zydom, odmawiają zaakceptowania naszych Zydów. Mówią one, że są oni wspaniałymi pionierami kultury i geniuszami ekonomii, dyplomacji, filozofii i poezji, jednak z chwilą, gdy próbujemy im wepchnąć któregoś z tych geniuszów, zatrzaskują swoje granice: „Nie, nie! Nie chcemy ich!”. Myślę, że to istny ewenement w historii świata, narody odrzucające geniuszy.
Poza tym ja jedynie reprezentuję pogląd, że Izrael jest pomyłką, a nie, że wszystkich Zydów trzebaby wysiedlić z Bliskiego Wschodu - tu "piję" do komentarza wprowadzającego p. A. Niemca. Tam zawsze byli jacyś Zydzi. I po demontażi Izraela też będą...
Nie wiem czy "ta ziemia" (czyli Palestyna) istotnie potrzebuje szabasów i Purim... Kwestinuję natomiast, by potrzebowała ona takiego tworu, który pożera ludzi (Zydów przecież też...), który zatruwa stosunki polityczne już na rozmaitych kontynentach. Nie winię tylko Izraela, bo te "specjalne stosunki" z USA również (wskazując wprost, że bez nich ta "dżuma" w ogóle nie miałaby miejsca (a "dżuma" właśnie dlatego, bo niczym zaraza zatacza coraz większe kręgi...).
Tak jak uzasadnianie terroru Izraela t.zw. "Holokaustem" budzi mój sprzeciw, tak też budzić będzie mój sprzeciw uzasadnianie go Biblią....
Tak nawiasem, do wniosku o konieczności demontażu Izraela doszedłem po wielu latach. Zgadzam się tu nie tylko z Arabami (czy muzułmanami) albo i z niektórymi rewizjonistycznie nastawionymi Europejczykami i Amerykanami, ale jak najbardziej też właśnie z coraz liczniejszą rzeszą Zydów. Bo rośnie liczba Zydów przeciwnych nie tylko polityce Izraela, ale także samemu jego istnieniu...
Jestem istotnie przekonany, że tak jak zdemontowano Królestwo Jerozolimy i tak jak władza Anglii nad Francją w wiekach średnich również upadła, tak też przestanie istnieć Izrael w swojej obecnej strukturze. I że jest to w zwiazku z tym absolutnie nieistotne, co ja sobie (czy ktokolwiek inny) mogę pomyśleć i co myślałem w przeszłości.
Cheers!!!
---
Uwolnić Rudolfa, Zűndela, Frőlicha i Stolz! - bo Tőben już wygrał w Londynie i został zwolniony!
---
Uwolnić Rudolfa, Zűndela, Frőlicha i Stolz! - bo Tőben już wygrał w Londynie i został zwolniony!
www.brasschecktv.com
"Tomo" w swoim artykule napisał, że prawdy o "skomplikowanej sytuacji" Izraela nie powinny przesłaniać wstrząsające zdjącia i informacje z Gazy...
Wygląda na to, jakby wolał, aby to właśnie ta "skomplikowana sytuacja" przesłaniała to, co się tam dzieje i jakich to (nielegalnych) broni oni tam używają, a poteł łżą, że niby tego nie robią.
Czyli innymi słowy: choćby nie wiadomo jakich zbrodni się jeszcze dopuszczono, my mamy "zrozumieć" i nie mieć zbytnio za złe. Ktoś tu zauważył, że Izrael nie zabija więcej niż trzeba... Do tej pory naliczono ok. 1100 zabitych. Razem z rannymi i kalekami to już się mówi o 5 tysiącach... Mam nadzieję zatem że to nie miał być żart "czarnego humoru" - czy już żyjemy naprawdę w świecie rządzonym przez "Spectera" z filmów o Jamesie Bondzie?
Cheers!!!
---
Uwolnić Rudolfa, Zűndela, Frőlicha i Stolz! - bo Tőben już wygrał w Londynie i został zwolniony!
kochani zapraszam najpierw do lektury Bibli !!! jeżeli wierzycie w Boga to powinniście najpierw uznać suwerenną wolę Boga że osiedlił ISRA- Naród EL- Bóg (NARÓD BOGA) w tej ziemi powinniście zajżeć też do podręcznika historii azobaczycie pokręcone koleje losu tej ziemi ! co do Palestyńczyków ? nagle okazuje się że pojawili się na tych terenach na początku XXw. kim są się zapytacie? tymi terenami przez dłuższy okres rządzili Otomani a ich kontynuatorem była Turcja ci mieszkańcy arabscy którzy pozostali na tych terenach pod mandatem Brytyjskim byli wyżutkami społeczeństwa których inne kraje Islamskie nie chciały oni to są tymi których nazywamy Palestyńczykami (czyżby Biblia się myliła bo PALESTINES znaczy ziemia Filistynów a oni zostali zabici przez Izraelitów) więc co może zmartwychwstali a może ci emigranci nazwali się na cześć Filistynów by podbić całą ziemię Izraela co by potwierdzała flaga HAMASU i jego konstytucja ale to się nie uda gdyż Brit haddasza mówi że Mesjasz powróci do Izraela i do Jerozolimy by sądzić Narody i stoczyć pod Jerozolimą (jakieś 30km.)na wzgórzu Har Megido (ARMAGEDON0 Powiedzmy że Żydów jest jakieś 20mln. a Muzułmanów wokół 200mln. czemu nie da Arabia S. kawałka ziemi przecieżma aż tyle czy Egipt, Syria czemu oni nie dadzą? tylko ma dać Izrael????? Shalom
Jak twierdzisz dla ciebie N.T. jest ważny a Stary już nie to zostawię bez komentarza, Pomyśl taki żydek Jeshu'a powiedział że powróci na ziemię gdzie w jakie miejsce do jakiego Państwa? Miasta? mam pytanie czemu Mahometanie zamurowali tzw. Złotą Bramę i zbeszcześcili ją zamuruwując w niej trupy ludzi CZEMU? Czy masz mapę gdzie zaznaczono państwa Islamskie ? jeżeli jesteś taki antyżydowski to czemu czytasz Brit Hadasza? wśród autorów jedynym nie żydem był Łukasz ! modlisz się do żydówki Miriam, żyda Jeszu'i, Josef ojczym był żydem a i do niego się też modlisz ! wiara chrześcijańska oparta jest na Żydowstwie. Cóż moi ziomkowie wiele zła uczynili ale ta ziemia jest ich ! widocznie pomijasz fakty które są dla ciebie niewygodne gdyż zapominasz że Wielki Rzym w roku 70 zniszczył Świątynię i wymordował w samej Jerozolimie 1.000.000 ludzi i by zetrzeć wszelkie ślady łączące żydów z tą ziemią nazwał ją Palestyna ( Ziemia Filistynów). To takie małe szczeguły.
---
Pan jest moim Pasterzem niczego mi nie zbraknie.Ps.23
Pełna wersja tekstu tutaj: http://monio.info/2009/07/22/czy-izrael-to-pomylka/
Cheers!!!
---
Uwolnić Rudolfa, Zűndela, Frőlicha i Stolz!