Terlikowski i Semka o pedofilii w polskim Kościele

Kościół pod rządami komunistów stawał się łatwym celem obyczajowych prowokacji. Obnoszenie skazańca w sutannie z dopiętą etykietą "pedofil" było niespełnionym marzeniem wielu prowokatorów. Wyszyński oprócz tego, że w odpowiedzi na polityczną presję centralizował swój urząd to jeszcze przejawiał wyjątkową surowość wobec duchowieństwa, co redukowało ryzyko narażenia się na represje.
Komunizm izolował nas od trendów zachodnich. Separacja od rewolucji seksualnej i przemiany mentalnościowej społeczeństw zachodnich skutkuje do dziś: polskiemu poczuciu grzechu towarzyszy bardziej wymagająca etyka seksualna. Mamy niższe wskaźniki rozwodów, ciąż nieletnich, gwałtów i aktów pedofilskich. Zdrowsze rodziny dostarczają lepszy materiał powołaniowy.
Czujność jest potrzebna: jasne i bezkompromisowe reguły postępowania z podejrzanymi o pedofilię. Ale niech nikt nie śmie sugerować, że polscy biskupi są unurzani w skandalu tolerowania, skrywania lub jakiejkolwiek postaci bagatelizowania pedofilii. Jeśliby tak było w rzeczywistości, to redakcyjne połajanki miałyby równie amoralną tonację. Wiedza o takiej tolerancji Kościoła może być użyta tylko w jeden sposób. Jedyną normalną reakcją jest zgłoszenie znanych przypadków łamania prawa. Gdyby Semka i Terlikowski mieli coś konkretnego, to chyba wzięliby stronę ofiar, a nie pedofili lub ich popleczników. Wnioskuję, że obaj dziennikarze nie odnoszą się do faktów – ich połajanki są abstrakcyjne.
Ostrzeżenia redaktorów Semki i Terlikowskigo przed nadchodzącym tsunami pedofilskim w KRK mają coś ze samospełniającego się proroctwa. Epatują dysproporcjami, które w zachodniej publicystyce stały się normą: zebrane do kupy przestępstwa duchownych robią piorunujące wrażenie. Zasada "jakie społeczeństwa, tacy duchowni" w tej publicystyce nie istnieje; a szkoda.
Przypomina się afera lustracyjna. Reflektory prawicowych lub nominalnie prawicowych mediów usłużnie skupiły się na duchowieństwie. Komunistyczna większość spokojnie śpi do teraz. Media stygmatyzują Kościół pozostawiając w świętym spokoju szereg zjawisk nasilająych przedmiotowe traktowanie człowieka w sferze seksualności. Wystarczy być bogatym i sprytnym, żeby bezkarnie uprawiać pedofilię. Tak jak w lustracji - przejaskrawiona mniejszość zasłania grzechy większości. Media mają wladzę przewracania proporcji i z tej władzy korzystają bezlitośnie.
Przepraszam ...ale kim są w kościele red.Semka i Terlikowski ? jaką pełnią rolę?
jeżeli to jedynie redaktorzy to dlaczego kościół miałby sie zajmować ich wypowiedziami ?
Jeżeli pomimo wszystko jest to dla nas ważne to jedynie dlatego ,że szwankują
relacje na linii duchowieństwo -laikat , o tym co się dzieje w kościele wierni w lwiej części
dowiadują się ... od obcych , Autor wspominał o czasach komunistycznych , słuszne nawiązanie,
dlaczego ? bo wtedy państwo dysponujące monopolem informacyjnym nie było
w stanie ingerować w WEWNĘTRZNE SPRAWY KOŚCIOŁA ,
To było pochodną zdecydowanie większego stopnia jedności koscioła.
Ale coś w tym jest.... tak owa samospełniająca sie przepowiednia .
Często biskupów określa sie jako "sternik nawy piotrowej " więc niechże bedzie nawiązanie do
żeglarstwa . Jeśli sternik takowej łodzi płynie kursem obranych przez jego poprzedników
widzi po drodze wraki kosciołów np. francuskiego czy niemieckiego i ... nie wyciąga wniosków,
nie koryguje kursu, nie analizuje to wszystko wskazuje na to ,że czeka go podobny los,
to jedynie kwestia przesuniecia w czasie.Czy rzeczywiście możemy poszczycić się lepszymi
metodami pracy niz koscioły zachodnie ? czy jedynie je kopiujemy ?
eh ! te nasze polskie kompleksy.
Moi Drodzy, zdaje się że oboje trafiliście w sedno problemu , zdaje sie ,ze jest to
pośrednio odpowiedź na słowa panów redaktorów wymienionych w artykule.
Tak to prawda jesteśmy cegiełkami jednej budowli, elementami jednego zbioru ,
ale czy nasze działania będa posiadały moc i oprą sie przyznaję doskonale zorganizowanych
działan laicyzacji to równiez kwestia i tego czy potrafimy działac RAZEM czy każde na własną rekę.
Wiem , nie jestesmy bez win ale nie o wypominanie tu chodzi, wiesz Dezerterze
widzę wielu ludzi zdolnych do poświęceń tyle że samotnych... samotnych w tłumie wiernych...
Myślę ,ze niedoceniamy Ewangelii czynu, żeby skończyć optymistycznym akcentem :
miałem szczęście do dobrych księży,wiem to niemodne , teraz jest moda aby narzekać,
ksiądz który dowiedział się ,że jedno z dzieci nie pójdzie do pierwszej komunii św.
nie dlatego że jest chore ale dlatego że wstydziło sie tego iż nie posiada stosownego ubrania
/ wtedy jeszcze nie było strojów liturgicznych / z własnej kieszeni wyłożył potrzebną kwotę,
przy czym jak ów biskup Mirry bez rozgłosu / wiem, bo to kwestia wścibskich sąsiadek /
Ile to już lat... a ludzie pamiętają , kazań już nie...
To nic ze narwaniec, raptus / góral / on był nasz !
gdyby było takich więcej... to i kampania antyklerykalna ta czy inna byłaby pozbawiona mocy.
pozdrawiam.