Żydzi pielgrzymują niedaleko Częstochowy
- Ciągle jeszcze nie potrafię przyzwyczaić się do widoku tylu prawdziwych Żydów w naszej wsi - kręci głową Kazimierz Dors, emerytowany nauczyciel w Lelowie pod Częstochową. - Nie jestem jednak przeciwny tym przyjazdom - przekonuje - wręcz odwrotnie. Kiedy w środku zimy Lelów zapełnia się brodatymi i pejsatymi mężczyznami ogarnia mnie jakaś dziwna radość. Czyżby to była nostalgia za dawnymi czasami? Nie wiem, ale chyba wiele starszych osób tęskni za tamtymi latami, gdy lelowskie uliczki tętniły życiem i gwarem. Gdy każdego poranka słychać było na rynku tą niezwykłą mieszankę słów wypowiadanych naprzemian po polsku i w jidysz.